OKB - Michał Prządka

Sylwetki naszych klubowiczów
Michał Prządka

Michał Prządka

Klubowicz OKB od 2015 roku
Moja przygoda z bieganiem rozpoczęła się od… „…daj spokój spacer 500 metrów to daleko, można autem podjechać”.

Moja przygoda z bieganiem…

Moja przygoda z bieganiem rozpoczęła się od… „…daj spokój spacer 500 metrów to daleko, można autem podjechać”.

Wstyd przyznać, ale tak było, mimo, że przez całe życie obracałem się wokół sportu, to spacer był akceptowalny przeze mnie tylko w przypadkach zwiedzania pubów, gdzie można było tak nawet pół nocy i całe miasto 3 razy przejść, bo jednak życie barowe też się za czasów kawalerskich przeplatało.
Chyba jak wiele młodych osób w młodości była piłka nożna, później fascynacja NBA i Michael’em Jordanem i Scottie’m Pippenem, następnie założenie ze znajomymi klubu piłkarskiego TS05 Nowy Tomyśl, gdzie 5 lat byłem w zarządzie. Po tym okresie wyjazd związany z pracą na 10 lat do Świnoujścia. Szybko dostrzegłem tam, że okolice są super miejscem na rower i co mnie dziwiło przewijało się dużo osób lubiących biegać. Tak się złożyło, że w tym czasie poznałem Karolinę, moją żonę. Lekko ze mną nie miała, odwiedzając mnie nad morzem chciała, jak najwięcej zwiedzać, natomiast dla mnie była to codzienność, więc „… daj spokój spacer 500 metrów to daleko, można autem podjechać”, całe szczęście były rowery i namowa do spróbowania pobiegania na plaży. Więc wybraliśmy się tam te 500 metrów autem, raz drugi i zaczęło nas to wciągać i tym sposobem w 2016 roku zrobiłem magiczne 45,72 km. To chyba był faktyczny początek i zastąpienie roweru bieganiem. Skromne początki przebiec 2 km bez zatrzymania to był wyczyn, nie wspominając o czasach, ale odcinki zaczęły się wydłużać, przystanków coraz mniej, a czasy poprawiać. I tak w 2017 roku udało się przebiec 463 km, a także zaciekawiony co to takiego OKB, za namową szwagra Mariusza zapisać się do Klubu, pojawiły się też pierwsze zawody: Test Coopera i 2,66 KM, a na endomondo komentarz Sławomira Skotarka :4 życiówki za jednym razem, rewelacja!” – więc były i pierwsze osobiste sukcesy. Był też mój debiut na 10 KM w Wąsowie z czasem 49:05, co było dla mnie magiczną granicą, co do której mówiłem, że zapiszę się, jak zejdę poniżej 50 minut. Oczywiście zrobiłem trochę na odwrót, najpierw zapisałem się, a później osiągnąłem swój ówczesny cel:).
Bieganie zaczęło bawić, cieszyć, endorfiny działały, częstotliwość treningów graniczyła z nałogiem. Więc na 2018 nowy cel, tęsknota za morzem, więc gdzie się wybrać jak nie na półmaraton? – do Gdyni. Ale przedtem trzeba było sprawdzić, czy ja w ogóle jestem w stanie, w końcu rok wcześniej 5 km, było poza moim zasięgiem. A, że zbliżał się 26 godzinny bieg organizowany przez OKB „Się biega się pomaga” więc okazja się nadarzyła, i pierwszy raz przebiegnięty przeze mnie dystans półmaratonu – do Gdyni można jechać!!!, niestety krótko przed zawodami kontuzja i pierwsza porażka, prawie 3 miesiące przerwy, jedynie lekkie truchtanie. Ale jak nie mógł ojciec, to córka Ola zaliczyła swój bieg dziecięcy nad morzem, pierwszy medal, pierwsze biegowe radości. No i możliwość zobaczenia, jak wyglądała duża ogólnopolska impreza, obiecałem sobie powrócić za rok. W kwietniu udany powrót do biegania, bo zdobyłem swój pierwszy i jak na razie jedyny puchar za zajęcie III miejsca w teście Coopera, sam byłem zaskoczony. W maju pojawił się kolejny mój ówczesny rekord na Biegu Maryi w Opalenicy na 5 km – 22:38 min. No i krótko po tym w czerwcu faktyczny debiut na półmaratonie – Grodzisk Wlkp. z czasem 2:16:19 , duża radość, duża satysfakcja i udowodnienie sobie, że można, no i już wiedziałem, dlaczego ten bieg jest uznawany, za najlepszy w Polsce. Pojawiały się kolejne biegi: IV Nocny Bieg Świętojański, który organizowaliśmy, gdzie mogłem doświadczyć, jak zgraną ekipę tworzą osoby w OKB, których faktycznie cały czas poznawałem, ale już wtedy doświadczałem, jako osoba przyjezdna, nie z Opalenicy, że ten Klub tworzą nie tylko pasjonaci, ale i ich rodziny tworząc wokół super atmosferę, co mi pozwoliło się odnaleźć w nowym miejscu i otoczeniu. Kolejny bieg – pierwszy w moim nowym mieście – XXVII bieg Opalińskich i czas 54:38. Na jesień powrót do Nowego Tomyśla na Chyżą dziesiątkę, gdzie wielu znajomych z dawnych czasów zdziwionych „ – Ty biegasz?” – była w tym jakaś satysfakcja, jak i rozbawienie. W 2018r. jeszcze XIV Kościanski Półmaraton z czasem 2:06:43, 10 minut lepiej od ówczesnej życiówki, i tym sposobem uzbierało się w 2018 – 773 km, czyli prawie 300 więcej niż w roku ubiegłym, niezły postęp. Następny rok i plany, Gdynia – oczywiście powrót z rodziną nad utęsknione morze i tym razem udało się pobiec nie tylko córce, ale i mnie, co pozwoliło nam spędzić cudowny weekend. W kwietniu debiut na Poznań półmaratonie. I kolejny półmaraton w Tarnowie Podgórnym Bieg Lwa i pierwszy raz udało się pobiec poniżej 2 h, z czasem 1:55:42, – czyli z roku na rok co raz lepiej, w 2019 jeszcze kilka półmaratonów, ale też ukończone Grand Prix Nowego Tomyśla i w sumie nazbierało się 939 km. Pojawiły się ambicje, chęci cele 2020: Już chyba tradycyjnie powrót do Trójmiasta i morze, nad którym można godzinami siedzieć, a że będą mistrzostwa świata, więc będzie trzeba pobiec i dać z siebie wszystko zwłaszcza mając w zasięgu wzroku nasz Bałtyk. Myśli o koronie półmaratonów: Poznań, Grodzisk, Wrocław i jeszcze decyzje gdzie się wybrać jesienią. Po udanym I Zimowym Biegu Niedźwiedzia chęć na grand prix Kościana, a może i znów Nowego Tomyśla, chęć też przebiegnięcia przynajmniej 1.500 km. Cele ambitne, ale i są też te odległe: maraton, jeszcze nie na ten czas, jeszcze nie na ten rok, ale może kiedyś, udałoby się przebiec ten magiczny dystans, a jak już biec, to dlaczego nie po murze chińskim – dlaczego nie wybrać się tam z rodziną, a nuż się zarażą tą pasją, chociaż może już coś się w ich głowach pojawia widząc, jaka jest społeczność biegowa zarówno ta lokalna z Klubu, jak i osoby spotykane na zawodach.

Galeria