Gdy nastała wiosna a ja trwałem nadal w moim bieganiu postanowiłem kupić pierwsze profesjonalne obuwie, ponieważ stare były już tak zużyte, że zaczęły mi doskwierać bóle w kolanach i piszczelach, wybrałem się do sklepu sportowego, aby ktoś mi doradził i polecił jakiś sprzęt, podczas rozmowy ze sprzedawcą dowiedziałem się tylu ciekawych rzeczy o bieganiu, zdrowiu, samopoczuciu i różnego typu imprezach sportowych, co zaszczepiło we mnie jeszcze większą chęć pokonywania kolejnych kilometrów a kilogramy wagi spadały z miesiąca na miesiąc a zadowolenie z tego było coraz większe, z tygodnia na tydzień wydłużałem swe treningi aż do kwietnia, kiedy postanowiłem wystartować w pierwszych zawodach, zacząłem szukać w Internecie gdzie w mojej okolicy organizowane są imprezy biegowe i znalazłem w nie dalekiej odległości dwa biegi, które miały się odbyć w niedalekiej przyszłości były to majowy bieg w Bolewicach i czerwcowy w Grodzisku Słowak, do pierwszego z nich już byłem przygotowany, ponieważ rozgrywany był na dystansie dziesięciu kilometrów, ale ten drugi okazał się wyzwaniem, ponieważ był to półmaraton (21,1km) nigdy prędzej nie pokonałem więcej jak 12km a tu dystans prawie dwa razy dłuższy, ale postanowiłem zarejestrować się na oba raz się przecież żyje pomyślałem, przygotowania przebiegały bez najmniejszych zarzutów dokładając sobie kolejnych kilometrów podczas treningów. W szybkim czasie dotrwałem do dnia pierwszego startu w Bolewicach, na który wybraliśmy się całą rodziną, po przyjeździe na miejsce, gdy ujrzałem grono prawie stuosobowe wysportowane, szczupłe spojrzałem na siebie z żalem ja gość z brzuszkiem, co ja tu robię przecież będę ostatni, wstyd przed całą rodzinąJale mówi się trudno, co ma być to będzie wystartowałem biegnąc próbowałem, choć trochę dotrzymać kroku innym zawodnikom okazało się w tedy, że nie jest aż tak źle jak się spodziewałem ostatni nie byłem, dla mojego szczęścia podczas tej edycji biegu organizatorzy dali ogromną plamę, ponieważ popełnili błąd w wytyczaniu trasy zamiast dziesięciokilometrowej trasy była ośmiokilometrowa dodatkowo Firma, która prowadziła pomiar czasu nie włączyła stoperów i nie przeprowadziła pomiaru, jedno, co utkwiło w mej pamięci był finisz z moimi dziećmi wbiegliśmy na metę i nie byłem ostatni to mnie bardzo zmotywowało do dalszej pracy i przygotowań do półmaratonu.
Nadszedł sądny dzień startu w grodziskim pól maratonie, na który również wybraliśmy się z żoną i dziećmi, temperatura z minuty na minutę w tym dniu wzrastała, ale nie mam na myśli tej w organizmie, lecz tej z nieba jak się okazało był to najgorętszy półmaraton w 11 letniej historii temperatura wtedy wzrosła do 34-stopni, trasa była podzielona na dwie pętle ulicami miasta po mimo solidnego przygotowania wynik, jaki uzyskałem na mecie nie był satysfakcjonujący, ponieważ przegrałem w tym dniu z pogodą, która pozwoliła mi nabiegać 2 godziny 25 minut, ale ten start zaszczepił już na stałe moją pasje do biegania tam spotkałem tyle wspaniałych osób, które bezinteresownie podawały wodę na trasie, które zagrzewały do walki z samym sobą.
Kolejne miesiące upływały w moim bieganiu były kolejne starty, poznawanie kolejnych osób, które również pasjonowały się w bieganiu kolejne cele, motywacja i mogę już to dziś powiedzieć przyszła moja piąta miłość zaraz po Małżonce i dzieciach, która wzrastała wraz z kolejnymi treningami. Przyszła pora, w której moja ambicja biegowa wzrastała, pora, w której zacząłem stawiać swoje cele biegowe, pora, w której rozpocząłem swe świętowanie urodzin z moim mottem na ustach „ile wiosen na karku, tyle kilometrów w …….” Przebiegłem swoje pierwsze urodziny dystans 31 km. Pod koniec pierwszego roku postanowiłem również wstąpić do lokalnego klubu biegowego, którego członków często spotykałem podczas zawodów, wyróżniali się już na pierwszy rzut oka swymi fioletowymi koszulkami i tym, że na ostatnich często metrach mnie wyprzedzali i mogłem tylko odczytać ich nazwę oczywiście chodzi tu o Opalenicki Klub Biegacza. Poznałem wtedy silną grupę ludzi, których połączyła wspólna pasja, jaką było bieganie od samego początku przypadli mi do gustu, ponieważ tam nikt niczego nie nakazywał a każdy z nich z ogromną radością opowiadał jak bieganie pozytywnie wpłynęło na ich życie, wtedy również rozpoczęły się wspólne wyjazdy na zawody oraz wspólne spotkania podczas Niedzielnego „Bieganka na Śniadanko”.
Gdy forma rosła z zawodów na zawody stawiałem się coraz lepszy w głowie zaczął świtać kolejny pomysł, jako ukoronowanie ciężkiej pracy włożonej w setki godzin treningów w pokonywaniu kolejnych kilometrów. Pomysł mój był prosty, aby na wiosnę 2015 r pokonać królewski dystans już sama długość 42 kilometrów przyprawiała mnie o gęsia skórę, ale co tam dla odważnych świat należy, decyzja już zapadła nie ma odwrotu pozostało tylko wybrać miejsce na swój debiut, podczas wielu rozmów z biegaczami podjąłem decyzje, iż wystartuje w Warszawie podczas Orlen Warsaw Marathon, na który wybrałem się z najwspanialszym kibicem moją małżonką, trasa przebiegała ulicami stolicy przez najciekawsze zakątki, dystans maratonu nauczył mnie pokory i cierpliwości do samego siebie i nauczył mnie, iż cel, który zakładamy przed startem możemy dopiero potwierdzać po 35 kilometrze, dystans, na którym nic nie Jest pewnego i że wszystko może się wydarzyć były ból, cierpienie a później łzy szczęścia, które wspominam do dnia dzisiejszego.
Moje bieganie, które już na stale zagościło w moim życiu pozwoliło mi spojrzeć na świat z innej perspektywy, nie tylko praca dom praca, lecz cel, do którego dążymy z uśmiechem na ustach, po maratonie przyszedł czas wraz z przyjaciółmi z OKB na organizacje pierwszych zawodów biegowych w Sielinku, naszego klubowego „Nocnego biegu Świętojańskiego”, którego zorganizowaliśmy z prawdziwą pasją, którego popularność wzrasta z roku na rok, przyszła pora na kolejne starty kolejne rekordy życiowe kolejne cele, kolejne zwariowane, jakim było zdobycie, jako pierwszy z zawodników, OKB Korony Maratonów Polskich, aby ją zdobyć należało w ciągu dwóch lat pokonać pięć najbardziej prestiżowych Maratonów w kraju (Dębno, Kraków, Wrocław, Warszawa, Poznań) ja postawiłem sobie wysoko poprzeczkę i pokonałem ja wszystkie w 6 miesięcy.
Dziś za sobą mam już udział w 70 imprezach biegowych, kilka zdobytych pucharów i ochotę na start w kolejnych szalonych przedsięwzięciach wraz z moimi przyjaciółmi z OKB, w kolejnych wyzwaniach, w kolejnych próbach pokonania coraz to dłuższego dystansu, a każda poprawa wyniku na danym dystansie dodaje kolejną porcje pozytywnej energii i kopa do dalszej pracy.