Zapraszamy do przeczytania relacji, Naszego klubowicza Marka, który wraz z Pawłem oraz Patrykiem, biegli w ubiegłym tygodniu maraton w Dębnie:-)
W niedzielę 7 kwietnia razem z Pawłem oraz Patrykiem Jakubowskim (jeszcze nie naszym klubowiczem;) mieliśmy przyjemność uczestniczyć w 46 Maratonie w Dębnie. Bieg rozpoczął się o godzinie 10 przy bezchmurnym niebie w przyjemnych promieniach słońca:) Łącznie wystartowało prawie 2400 osób. Trasa była dobrze przygotowana, a punkty żywieniowe znajdowały się średnio co 2,5 km.
Dla mnie jedynym minusem była 100 km;) prosta na 17 i 34 km. Miałem wrażenie, że się nigdy nie skończy. Na całej trasie można było spotkać kibiców, natomiast w centrum Dębna doping był tak gorący niemal jak na olimpiadzie:) Maraton ukończyłem z czasem 3:42:35.
Kilka słów o moim biegu.
Na starcie ustawiliśmy się razem z grupą biegnącą w tempie na czas 3 godziny i 45 min. Z Patrykiem biegliśmy razem do 30 km. Po zbliżeniu się do pacemaker’ów biegnących na czas 3:30 Patryk postanowił ich dogonić. Natomiast ja uznałem, że biegnę swoim tempem i nie będę już przyspieszać. Później okazało się to słuszną decyzją:), tym bardziej, że odczuwałem już pewien dyskomfort – mówiąc krótko lekko mnie mdliło. Postanowiłem już nic nie jeść tylko pić wodę co było błędem. Na 40-41 km zdecydowanie opadłem z sił a dolegliwość była coraz bardziej dokuczliwa. Bieg ukończyłem z czasem 3:42:35 min. Chociaż był to mój drugi maraton, na którym poprawiłem nieznacznie swój czas to satysfakcja z ukończenia biegu była mniejsza. Złe samopoczucie, które pojawiło się na biegu ustąpiło w ciągu kilku minut po wypiciu puszki Pepsi – teraz wiem, że zdecydowanie brakowało mi glukozy. Sam bieg i organizację oceniam bardzo pozytywnie, a wszystkie problemy podczas biegu jakie mi się przytrafiły wynikały z mojego jeszcze małego doświadczenia:) Następnym razem będzie lepiej:)